niedziela, 14 lipca 2013

Kocham Cię mój silny Romanie!



-Aaaaaa!- taki okrzyk radości wyszedł z ust mojej BFF Blanki kiedy dowiedziała się o moim zmartwieniu – Zajebiście! Ty Pamciu to jednak masz szczęście!- odezwała się ta co jest śliczna, ma duży biust i wdechowego faceta
- Ziomuś, nie narzekaj! Takich gości jak Tomek jest w chuj niewiele. Ciesz się, że na takiego trafiłaś!
- Bejbe, ale mój Tomuś nie ma mięśni Schwarzeneggera ani wzrostu wielkoluda! Wiesz jakie z tych siatkarzy są dupy! Mówię Ci!
- Kochanie, ale ja tam nie jadę na dupy! Tylko na staż.
- Założę się że będzie wyjebiście! To też są ludzie. Nie mogą być zapatrzonymi w siebie snobami i chochołami z mózgiem psa. Mózg to oni będą mieć proporcjonalny do…. Długości nosa!-  Blans poruszała brwiami w charakterystyczny sposób! Świntuch!
- Blanka! Skąd ty wiesz jakie oni mają zawartości majtek, co?
- Oj nooo! Jak są duzi i mają duże łapy, duże stopy, duże nosy, to sprzęty też muszą mieć duże!
- A mi się zdaję, że mają jedynie duże zawartości portfela…
- No widzisz, też dobrze. Ej ale ogarnij jak oni wyglądają. Przecież ich nie znasz nawet z widzenia.
- Ale poznam i to mi wystarczy
- Ja wiem, że jest jakiś Siurek. Albo Korek.
- Blanka, to akurat bez różnicy!- machnęłam teatralnie ręką-  A może po prostu powiem siusiak?
- Nie śmiej się, tylko pakuj walizki. W końcu musisz tam jakoś wyglądać- po półtoragodzinnych kłótniach i sporach na temat tego czy brać sukienki czy nie brać- uległam. Znowu. Tak jak na tym konkursie karaoke. Mam nadzieję że tym razem Blan tez ma nosa- Chodź tu, niech no Cię uściskam! Będę za Tobą tęsknić, ale chcę żebyś znalazła tam miłość swojego życia. I odezwij się czasem do swojej jedynej w swoim rodzaju przyjaciółki na śmierć i życie- mówiła do mnie  ruda ze łzami w swoich brązowych oczach. Strasznie nie lubię pożegnań. Szczególnie, że nie uśmiecha mi się taka rozłąka z rodzicami, Blanką, moim łóżkiem… Jedyne co mogłam ze sobą zabrać to mały pluszak- Roman. Tak, mój miś nazywa się Roman. Bo nie wiedziałam czy to ‘ona’ czy ‘on’ i babcia kiedyś puściła mi taką piosenkę i misiek został Romanem a ja mu śpiewałam :
Kocham Cię mój silny Romanie!
To nieprawda co mówią,
Że jesteś pedałem,
I tak im wszystkim
Nigdy nie ufałam
Wspaniała z Ciebie
Romanie dziewczy
na.

Itd.I rozwiązał się mój problem i w ogóle moje życie później było dużo szczęśliwsze. Boże, mówię jak dziecko, a nie jak dorosła kobieta! To tylko staż. Dam radę, dam radę! Będę to sobie powtarzać niczym niegdyś regułki przed każdą traumatyczną lekcją matematyki.
Mama z babcią przygotowały mi taką wałówkę „na drogę”, że stado żołnierzy wymęczonych po poligonie nie pozjadałoby tego wszystkiego. Ale z kobietami w tym domu podobno się nie dyskutuje. Szczególnie z babcią. Po wpakowaniu wszelkich bagaży do samochodu prawie-dziadka, ruszyliśmy na podbój Spały, a później reszty miast, w których miały odbyć się mecze Ligi Światowej. A torby z żarciem oficjalnie zapomniałam spakować.
Chwała wszystkim okolicznościom losu, że już nie było odwrotu i zasuwaliśmy autostradami, bo gdyby nie to, to dam sobie cycki obciąć, że bym się rozmyśliła. No dobra, nie cycki.                                              
Po prostu nie podobała mi się wizja mnie, zapierdalającej do najbliższego super-hiper-marketu po wodę na mecz, albo jakieś inne dziadostwa. Bo nie sądzę żeby moja praca tam miała polegać na ustalaniu im posiłków.
Rozdzwonił się telefon. O dziwo nie mój telefon. Telefon pana Wiesia.
- Halo? No tak, już jedziemy. Będziemy tak za pół godziny- dziadek chciał coś jeszcze mówić, ale zważywszy na to jaką czynność wykonywał wpadłam w panikę. Wyrwałam mu kierownicę w celu zjechania na pobocze. Jednakże moja delikatność mnie zawiodła…. Wiesiu mało nie zszedł mi na zawał i kwestia rozwalonej komórki na poszczególne elementy to pikuś. Pan pikuś.
- Niechże pan nie łączy jazdy samochodem z gadaniem przez telefon. Ja chcę żyć- no dobra. Bardziej spanikowałam temu, że już za pół godziny miałam stanąć oko w oko z tymi siatkarzami. No i dobra, przyznam się, mało się nie posikałam.
- Dziecko kochane, kiedy ja już miałem kończyć. Nie rób tak więcej bo naszej kadrze lekarz potrzebny!- cholera, ma rację. No ale co ja poradzę, że mam tremę? I nawet miałam już misternie uknuty plan. Przedstawiłam go Blance smsem: mówię, że chcę siku i jeść, Wiesio zatrzymuje się na stacji benzynowej, ja idę do toalety i uciekam oknem na najbliższy przystanek z autobusem do domu. Na co otrzymałam zwięzłą i krótką odpowiedź: „Głupiaś, siedź na tyłku i nic nie kombinuj. Jak coś to dzwoń”. Dobra, poddaję się. Siedzę na tyłku i relaksuję się słuchając muzyki. Wybiła godzina zagłady. 17:35 wjeżdżamy na teren spalskiego ośrodka. Ręce drgają mi jak wibrator babci (nie pytajcie skąd wiem) a spocona jestem jak grubas podczas upojenia seksualnego. Nic przyjemnego.
Opuszczam białą Skodę Kombi i chwytam walizki. Wlokę je za sobą mrużąc oczy i nie zwracając uwagi na otoczenie. Wiecie, to taka reakcja obronna. Ale każdy mój plan musi dać w łeb. Przysięgam na słowo, że to chyba jakaś klątwa. Przydupiłam w „coś” walizką i nie dałam rady pokonywać dalszej trasy prowadzącej do recepcji. Na nic nie zdały się moje wysiłki. Pchnięcia, Ciągnięcia. Nic. Genialnie! Mam nadzieję, że nikt nie patrzy!
- Może pani pomóc?- czułam, że za mną zmaterializowało się ciało. Męskie, wielkie cielsko. Dlaczego to dziadek nie mógł mi pomóc? Albo chociaż mój silny Roman? Dlaczego na starcie muszę się skompromitować? – Halo? Słyszy mnie pani? Wszystko w porządku?- cholera, wypadałoby się odezwać, bo jeszcze facet spanikuje i będzie większy obciach. Czas się odwrócić i poznać to cielsko:
-Wszystko oke….. Aaaaaaaaaaa! Fabio!- Dżyżdżu był ostatnią osobą, której się tu spodziewałam! Nie mogłam nie skorzystać z okazji wyściskania mojego przyjaciela, którego nie widziałam od dobrych czterech lat. No cóż za szczęście! Tego faceta znam od podszewki! Bo tylko jedyny Fabian nie śmiał się, że za czasów wczesnej podstawówki, mieszkałam na osiedlu Fabiany… No i ja też nie śmiałam się że on jest Pawian, znaczy się Fabian.

________________________________________________________________
Radzę uzbroić się w cierpliwość. 
Nie mam pojęcia kiedy będzie następny, ale raczej już pojawi się Zbyś.
Nie odpowiadam ani za błędy ani za piosenkę.

Ale możecie pytać i obczaić nowość.

Wasza Ja :*

 A JEŚLI OBCZAICIE JAKIŚ FAJNY SUCHAR W TRAKCIE MOJEJ TWÓRCZOŚCI TO WPISZCIE GO W ZAKŁADKĘ SUCHARY :)))

9 komentarzy:

  1. Ojej, czyżby pierwsza? :)
    Ona na serio ma fajną babcię. Widać, że kobieta idzie z czasem. W końcu nie każda babuleńka słucha takich piosenek i używa takich sprzętów :D
    Też nie lubię pożegnań, więc nie dziwię się Pamela się rozbeczała. No bo co za przyjemność zostawiać wszystko co się kocha, by wpaść w pułapkę bez wyjścia, gdzie będzie się roiło od jakiś przerośniętych mamutów? No ale te mamuty to przystojne, umięśnione i zabawne stworzenia. Zapowiada się ciekawie ;)
    Zacieram rączki na Zbysia ^^
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Fabian to ten Fabian o którym ja myślę? :D
    Trema Pam jest oczywiście uzasadniona. W końcu zaczyna staż, gdzie pełno będzie przerośniętych i silnych facetów. Ale mam nadzieję, że Pamela szybko się tam zaaklimatyzuje ;)
    Czekam na Zbysia :)
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pam ma zajebistą babcię *.* Ale rzeczywiście, sama nie chcę wiedzieć skąd ona wie o wibratorze staruszki :o
    Do tego Roman i jego piosenka, a ja kwiczę, leżę i nie wstaję ^^
    Nikt nie lubi pożegnań, no trudno się dziwić. Chociaż przecież jedzie do zajebistego miejsca pełnego siatkarzy, więc na pewno szybko się tam odnajdzie (mam nadzieję że w ramionach Zbysia):D
    Fabio jako przyjaciel z dzieciństwa jest uroczy. Ciekawe jaką rolę jeszcze tu odegra, bo zakładam że bez przyczyny go tu nie wstawiłaś :D
    Całuję, S. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Babcia podtrzymuje swoją seksualność wibratorem? W sumie czemu nie, skoro dzidki już nie stają na wysokości zadania!
    No ja czekam na mega wejście Zbysia, bo bez niego ani rusz!

    OdpowiedzUsuń
  5. Trema jak i stres na niektórych wpływają mobilizująca, a innych paraliżują. Przyznam się, że niedawno na dość ważnej imprezie szkolnej po prostu zaszyłam się na hali i wolałam grać w zawodach tenisa stołowego, niż śpiewać w Hurze, a przecież niby nie mam tremy i się nie denerwowałam :) Dlatego nie dziwię się Pameli, że się boi i nie wie co ją czeka, bo taka właśnie jest prawda.
    A babcia to rozwala system normalnie. Jak ja uwielbiam takie kobiety :D Normalnie i do tańca i różańca, jak to się mówi :D
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam poinformować, że nominowałam Cię do nagrody Leibster Award :) Więcej szczegółów znajdziesz na moim blogu w odpowiedniej zakładce (http://to-tylko-siedem-dni-kotku.blogspot.com/). Jeśli masz ochotę przyłączyć się do zabawy, to zapraszam serdecznie :)
      Pozdrawiam,
      Dzuzeppe :*

      Usuń
  6. Babcia...wibrator... it's makes my day xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj Fausti, a ja kocham Ciebie
    Przepraszam że tak późno, ale lepiej późno niż wcale
    Pokochałam Romana od twojego pierwszego opisu jego. Normalnie glebłam. A piosenka "Zbyszek" - genialna. Kocham cię za to jeszcze bardziej !!!!! Odzwierciedla naszego Zbycha w 90% ( nie pasują mi oczy ) :)
    Skąd ona wie o tym wibratorze ? - wole o tym nie myśleć !!!!
    :)
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam że tak późno o tym informuję bo rozdział pojawił sie dość dawno ale jakoś nie miałam wolnej chwili
      A więc nominowałam cie do LIEBSTER AWARDS
      Więcej na http://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
      Jeśli już zauważyłaś zignoruj
      A jeśli nie to zapraszam
      POZDRAWIAM
      WINIAROWA

      Usuń

Musicie dbać o Zbysia, bo to dziecko to dopiero zarodek! ♥
Zarodek mojej wybujałej i odrobinę chorej wyobraźni :)
Żadne opisywane wydarzenia nie miały miejsca, a zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa (prócz siatkarzy).