sobota, 16 listopada 2013

19 miał lat, nazywał Ciebie cziki, cziki, cziki, Czikita.







Zaszyłam się w pokoju licząc na odrobinę spokoju. Jednak niedoczekanie moje. Ledwie wyłożyłam się na spalskim łóżku usłyszałam ciche pukanie. I z odpoczynku wyszło zero czyli nic. No nie odpoczniesz.
- Kogo moje oczy widzą? Siurek we własnej osobie. Gdzie masz kumpli?- założyłam ręce na piersiach i ani mi się śniło zapraszać go do środka.
- Mogę wejść?- zapytał z miną…. Z miną Kurka
- Nie.
- Mogę.
- Nie!
- Oj no wchodzę!- przedłużył ostatnią sylabę i już stał obok mnie.
- Więc… czego dusza pragnie? Mów szybko i zwijaj dupę do siebie- dobra, może byłam troszeczkę obcesowa, ale chciałam pobyć choć na chwilę w spokoju.
- Dlaczego jesteś dla mnie taka niemiła?- już chciałam odpowiedzieć, ale na to wszedł Fabian. I chyba oczywiste jest to, że kogo jak kogo, ale jego przyjęłam z otwartymi ramionami.
- Ooo! Fabio! Zapraszam!- On jest jedynym plusem w tym minusie- Miejsca tutaj mam przecież sporo- przecedziłam przez zęby każdy wyraz i spojrzałam zabójczym wzrokiem na Bartka. Biorąc pod uwagę fakt, że wielkość pokoju ograniczała się do pomieszczenia łóżka, drobnej szafy i krzesełka, myślałam że Śmierdziel się wyniesie. Ale jak widać, nie nabył jeszcze jakże cennej umiejętności czytania „między wierszami”
- Poczekajcie! Zawołam jeszcze chłopaków!- i zanim zdążyliśmy zamrugać, Kurka już nie było. Ale wrócił. Z całą bandą kumpli w liczbie osiem. On, Pit, Wrona, Zator, Winiar, Rucy, Możdżon i Igła, o dziwo bez Julii- jego kamerki. Nie sex kamerki. Chyba.
- Pamiętasz już wszystkich? Ja jestem Bartek, To jest Piotrek- zaczął mówić jak do chorego na Zespół Downa, albo jak Ewa Wachowicz do swoich widzów. Swoją drogą, czy tylko mnie denerwuje to, że ona robi minutowe przerwy między słowami? Nie ważne.
- Tak, tak, już wszystko pamiętam. Tak dobrze mnie przygotowałeś, że mogłabym o was napisać pracę magisterką, ale uprzedzam z góry twoje pytanie- nie zrobię tego- Bartek wyraźnie posmutniał. Wygrałam.
- No dobra. Ale czekaj….. my mamy przezwiska i pseudonimy artystyczne, a ty nie! Ha!- filozoficznie odparł nie kto inny jak mój ukochany Śmierdziel.
- Za to ty masz co najmniej dwa- wyśmiałam go
- Dwa? Niby jakie?
- No Siurek i Śmierdziel!
- Co? Nikt tak do mnie nie mówi!
- Jeszcze- i wtedy wszyscy wybuchnęli śmiechem mało nie dusząc się Laysami.
- Ale Śmierdzieku mój, Pamcia ma przezwisko! Dobrze pamiętam, jak na podwórku wołaliśmy na nią Czikita!- ledwo opanowali się po salwie śmiechu a już wpadli w kolejną. Szit.
- Czikita?- mówił Igła przez łzy- To mi coś przypomina
- Jak banan!- Rucy podrzucił pomysł, z którego śmiali się znowu wszyscy tylko nie ja.
- Nie chłopaki. Wiem. Przestańcie się śmiać. Cisza na planie…-Igła podskoczył tak, że cała materia zadrgała, łącznie z podłogą pod naszymi tyłkami. Cóż, konstrukcję to tu wszystko ma raczej słabą- Dziewiętnaście miał lat, nazywał ciebie cziki, cziki, cziki, Czikita!- i zaczął tańczyć taniec-połamaniec- Och, nie ma to jak stare, dobre disco polo….- rozmarzył się Krzysiek.
„Boże tylko nie to!”- mniej więcej takie opinie poleciały na przemyślenia Ignaczaka.
- Nie znacie się! To są cudowne lata mojego młodzieńczego wieku! Zapytajcie Gumy. On to potwierdzi! Też na pewno tego słuchał i podrywał przy tym swoją Oliwię- odpyskował zażenowany naszą postawą Krzyś
- To ja skoczę po niego!- wzdrygnął się mój ulubieniec
- Ooo co to to nie, mój pokój mógłby tego nie przeżyć. Góra nie przyjdzie do Mahometa, tylko Mahomet do góry. Już, raz dwa- zbierać tyłki i papa!
- A pójdziesz z nami?- męczył pomysłami Siurek.
- Przyjdę tam jak się wykąpie.
- Obiecujesz?!?!
- Żegnam!
Uff, mam ich z głowy. I bynajmniej nigdzie się nie wybieram. Gdy już zanurzyłam się po uszy w pianie, coś mi zapukało do łazienki. Robi się coraz gorzej. Nachodzą mnie w intymnych sytuacjach! 
- Jesteś tam?
- Jestem, a bo co?- odpowiedziałam głosem Halinki Kiepskiej, jak Ferdek zadawał jej pytanie czy śpi. Drzwi się otworzyły i ktoś wszedł. Ktoś, bo po głosie nie poznałam. Jedyne czego byłam pewna to to, że to nie Kurek.
- Kurwa, co Ty robisz?!- Malo nie zanurzyłam głowy pod wodę z wrażenia! Kogo jak kogo, ale Bartmana bym się w mojej łazience nie spodziewała.
- Jezu, sorry, wlazłem jak do obory- ale jaja. Gość rymuje. Jeszcze przeprasza, i odwraca się plecami, żeby nie widzieć…. Mnie w wannie. I w ogóle jakiś taki speszony. Normalnie jak nie facet. Chyba w takim razie jest nieszkodliwy. Może nie każdy mężczyzna to bezmózgi leniwiec, który jak zobaczy kobietę staje się buldogiem z ślinotokiem?
- Jak już tu stoisz to weź mi podaj oliwkę.
Potem znowu przyjął speszoną postawę i perorował:
- Bo ja tu przyszedłem żeby Cię przeprosić. - nie widziałam, ale dam sobie rękę uciąć, że dłubał w paznokciach!
- Nie ma sprawy! Mnie to nie rusza, a wręcz mi to lotto. Możesz spać spokojnie.
- Ale, no bo, wiesz… uczono mnie, żeby nie robić drugiemu przykrości. Tak mawiał mój logopeda
- Chodziłeś do logopedy?!
- Chodziłem.
- I co, nie było go?- nie mogłam powstrzymać się przed żartem puszczonym w stronę Zbyszka
- Śmiej się, śmiej. Mądry facet!
- Ale słaby lekarz. Coś jeszcze?
- A no już nie. Zwijam się, bo jutro gramy na narodowym. Będziesz?- dyskretnie spojrzał na mnie przez ramię, co było co najmniej urocze
- Jeśli zostanę zmuszona to tak.
- To kolorowych.
- To zboczonych!- zmarszczył brwi i odszedł. Czyżby nie lubił zboczonych żartów? Kurde, no z tym gościem jest coś nie tak. Biedny.

Później jeszcze dzwonił telefon. Nie odebrałam, ale założę się że to Bartek chciał przypomnieć, że wytrwale czeka. Upierdliwy koleś.




~*~


O Jezusie. Nie wiem co robię, ale chyba wracam. Świerzbią mnie łapy i muszę pisać. Nie wiem, czy ktoś to będzie czytał, ale będę publikować. Z tym, ze raczej nieregularnie. Mam nadzieję, że uporam się z tym postanowieniem :)
Pozdrawiam, Wasza ja :*

4 komentarze:

  1. No ja będę to czytać :D
    A wiesz dlaczego? be tak jednocześnie absurdalnych i genialnych piosenek, to ja nigdzie indziej nie usłyszę. :P
    A tak poważnie to uwielbiam to w jaki sposób piszesz nawet jeśli nie przychodzi ci to łatwo w pisaniu, to w czytaniu jest idealne.
    No i życzę weny i czasu i ogólnie wszystkiego, żebyś pisała :*
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że będę czytać tę historię :D
    Piosenka po prostu the best :D
    Ludzie leżę i płaczę ze śmiechu. Kuraś dosłownie jak małe dziecko uparty. A Zbyszek taki speszony, chyba niecodzienny widok :D
    Uwielbiam jak piszesz ;)
    Czekam na następną dawkę śmiechu wraz z nowym rozdziałem ;)
    Pozdrawiam A. ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie, Fausti, Słońce ty moje najjaśniejsze !!!!!!!!!
    Był kolejny szary żałosny dzień mojego głupiego, nędznego życia gdy zalogowałam się na bloggerze i .........
    Słońce wyszło zza chmury.
    Deszcz przestał padać.
    Pojawiła się tęcza.
    Uśmiech od ucha do ucha zagościł na mojej twarzy.
    Moje serce przepełniła radość.
    Oto wyskoczyło mi że zamieściłaś nowy rozdział na tym oto blogu. To była najlepsza wiadomość jaką mogłam dostać. Jejuńciu jestem taka happy. Nawet nie wiesz jak długo miałam nadzieję że coś tu się pojawi. I jest !!!!!! BÓG JEDNAK ISTNIEJE !!!!!!!!

    Rozdział jest super. Normalnie umarłam ze śmiechu. Te piosenki..... Masz kochanie talent i zawsze będę to powtarzać.
    Kurek jest namolny jak małe dziecko.
    Speszony Zbyszek- no to mnie zdziwiłaś myślałam że on będzie taki pewny siebie maczo :-)
    A tu zdziwko :-)
    Czekam na następny
    POZDRAWIAM
    TWOJA
    WINIAROWA ♥♥♥:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zapomniałam dodać że oczywiście będę czytać jeśli zdecydujesz się dalej tu coś zamieszczać.

      Usuń

Musicie dbać o Zbysia, bo to dziecko to dopiero zarodek! ♥
Zarodek mojej wybujałej i odrobinę chorej wyobraźni :)
Żadne opisywane wydarzenia nie miały miejsca, a zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa (prócz siatkarzy).